[ Pobierz całość w formacie PDF ]
naprawianym samochodzie, co oznaczało, że przez jakiś czas będzie w garażu zupełnie sam.
Shawna znów poczuła nerwowe skurcze żołądka. Podbiegła do lustra, by pomalować usta, i to
tak, żeby nikt nie mógł nie zauważyć rezultatu.
- Zbierz się w sobie i idź walczyć - mruknęła do swego wciąż pełnego rozterek
odbicia. Odwróciła się i ruszyła szybko, żeby nie stracić odwagi. Szła na niezbyt pewnych
nogach, ponieważ z premedytacją włożyła pożyczone od Courtney pantofelki na wysokich
obcasach.
Chuck właśnie kończył nalewanie paliwa do stojącej przy ścianie olejowej
nagrzewnicy. Odwrócił się, słysząc kroki.
- Wciąż tu jesteś? - zdziwił się. - Zdawało mi się, że miałyście gdzieś iść z Courtney?
- Courtney właśnie dzwoniła, pokłóciła się o coś z tatą, więc na razie nie za bardzo
może wyjść - odpowiedziała Shawna.
Czy on w ogóle nie zauważa, że wyglądam teraz zupełnie inaczej? Dlaczego nic nie
mówi?
- Ale pech z tą Courtney. Zdarza się - mruknął Chuck. Założył nakrętkę na bańkę z
olejem, a następnie przykucnął przy palniku nagrzewnicy. - Skoro już tu jesteś, to może
mogłabyś mi pomóc? - zapytał po chwili.
- O... oczywiście! Coś ci podać?
- Płaskocęgi. Muszę ustawić regulator temperatury, a gałka jest urwana. Shawna
podeszła do stołu warsztatowego, na którym leżały porozrzucane narzędzia; miała wrażenie,
że obcasy pożyczonych pantofli stukają przeraźliwie głośno. Przyczłapała z powrotem do
Chucka i podała mu płaskocęgi.
- Dzięki.
Przestawienie regulatora w odpowiednie położenie zajęło mu tylko chwilę.
Potem wsunął płaskocęgi do specjalnej kieszonki roboczych dżinsów, wrócił do
naprawianego samochodu i podniósł maskę.
- Wiesz co, Mała? Gdybyś tak teraz wsiadła do środka i uruchomiła silnik? Znów ta
„Mała”! On mówi, jak do dziecka! Starając się nie zgrzytać zębami, siadła za kierownicą i
przekręciła kluczyk w stacyjce. Silnik zachrobotał i zeskoczył. Shawna wysiadła, stanęła
obok Chucka i przyglądała się, jak reguluje zacinającą się dźwignię gazu.
- Przydałby się śrubokręt - rzekł po chwili. - Aha, i jeszcze klucz, dwunastka.
Shawna znów poczłapała w stronę stołu warsztatowego. Nie za bardzo orientowała się
w wymiarach narzędzi, wzięła więc jakiś śrubokręt średniej wielkości i pierwszy klucz, jaki
się jej nawinął. Chuck bez słowa wziął od niej narzędzia, całkowicie skupiony na tym, co
robi. Mogła więc mu się przyglądać bez przeszkód i doszła do wniosku, że jeszcze u nikogo
nie widziała równie ciemnych i równie pięknych włosów.
Patrzyła tak nieco rozmarzona, gdy Chuck nagle się odwrócił. Shawna pośpiesznie
spuściła wzrok i przypomniała sobie, że powinna trzepotać rzęsami.
- Coś ci wpadło do oka? - zapytał Chuck.
Dziewczyna przypomniała sobie scenę z filmu niemego, który ostatnio oglądała w
telewizji: piękna młoda kobieta i mężczyzna, pochylający się, by usunąć jej coś z oka...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]