[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Długo szukaliśmy odpowiedniego auta, ale w końcu znalezliśmy Toyotę
Avensis rocznik 98 za 4200 dolarów. Od razu wiedziałyśmy, że to jest to auto.
Zapłaciłyśmy od razu w gotówce, załatwiliśmy papierkową robotę i wróciłyśmy
nim do domu. Josh oczywiście wrócił swoim autem. Ja przejechałam się
pierwsza nowym samochodem i przyznam, że całkiem sprawnie poszło mi jak
na pierwszy raz od przerwy. Następnie przejechała się Holly i tak samo jak mi,
jej też spodobał się nowych samochód. Zaparkowałyśmy pod naszym blokiem, a
Josh zaraz do nas dołączył.
-I jak pierwsze wrażenie, kochanie?  zapytał.
-Fantastyczne  odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Poszliśmy razem z Joshem do niego, gdzie siedzieliśmy i oglądaliśmy filmy na
DVD. Jednak bardziej zajęci byliśmy sobą, niż filmem, bo co chwilę się
całowaliśmy. Postanowiłam przyszykować coś na obiad i spojrzałam do lodówki
36
mojego mężczyzny. Postanowiłam zrobić naleśniki. Godzinę pózniej na stole
czekał już obiad.
Josh objął mnie od tyłu w pasie i zaczął całować kark oraz ramiona. Czułam się
naprawdę szczęśliwa przy nim. Nie byłam do końca pewna, czy była to miłość,
ale na pewno było to uczucie do niej zbliżone.
Usiedliśmy do stołu i polałam naleśnika syropem klonowym. Po chwili z talerza
zniknęły wszystkie placki.
-Przepyszne kochanie  powiedział mężczyzna, który wkładał właśnie talerze do
zmywarki.
-Cieszę się, że ci smakowało  odpowiedziałam  o której jutro jedziemy do
Chicago?
Pojutrze miał się odbyć ślub Alana, więc jutro jechaliśmy do Chicago, żeby
pomóc bratu i Katrin w przygotowaniach. A Josh uparł się, żeby do Chicago
pojechać samochodem.
-Myślę, że tak koło dziesiątej rano.
Podeszłam do mojego mężczyzny, objęłam go ramieniem i pocałowałam
namiętnie w usta. Od naszego pierwszego razu, nie kochaliśmy się więcej, więc
dążyłam do tego, aby zrobić to drugi raz. I zadziałało. Josh podniósł mnie do
góry, a ja objęłam go nogami w pasie. Mężczyzna skierował się do pokoju, po
czym zaczęliśmy się rozbierać i pieścić swoje ciała.
Nie byłam nimfomanką, ale uważałam że od czasu do czasu należny nam się
długa chwila zapomnienia. Josh sięgnął do szafki, z której wyciągnął
prezerwatywę. Założył ją na swojego penisa, delikatnie rozchylił moje nogi i
ocierając się o nie, wszedł we mnie, a kiedy to zrobił od razu przysunął swoją
twarz do mojej i zaczął mnie namiętnie całować, przez co stałam się jeszcze
bardziej podniecona. Josh zaczął delikatnie ocierać we mnie i włożył już
swojego całego penisa w głąb mnie, na co jęknęłam z rozkoszy. Mężczyzna
robił coraz to szybsze ruchy, sprawiając mi przy tym tyle przyjemności, że
chciałam krzyczeć. Zmieniliśmy pozycję, ja znalazłam się na górze i zaczęłam
poruszać się tak, aby to mi było jak najlepiej. Znowu zmieniliśmy pozycję i
poczułam, że nadchodzi orgazm. Jakże się wiłam, kiedy czułam tą rozkosz
rozchodzącą się we mnie. Wbiłam bezwiednie swoje paznokcie w plecy Josha i
poczułam jak i on dochodzi.
Po skończeniu leżeliśmy obok siebie. Josh bawił się moimi włosami, ja
natomiast jezdziłam palcami po jego klatce piersiowej. Póznym wieczorem mój
chłopak odprowadził mnie do domu i pożegnał namiętnym pocałunkiem.
Ja szybko się umyłam, przebrałam w piżamę i poszłam spać.
W piątek obudziłam się przed dziewiątą. Zrobiłam sobie i Holly śniadanie, która
była na spacerze z Ursusem i poszłam wziąć prysznic. Założyłam dżinsy oraz
tunikę z krótkim rękawem i czekałam na Josha. Wpół do dziesiątej, kiedy
plotkowałam razem z moją przyjaciółka, usłyszałam dzwonek do drzwi.
Otworzyłam je i pocałowałam Josha na przywitanie.
-Gotowa?
37
-Od samego rana  odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Poszłam do swojego pokoju, gdzie wzięłam pokrowiec z sukienką oraz prezenty
i podałam je Joshowi.
-Do zobaczenie w poniedziałek  zawołałam do Holly.
-Bawcie się dobrze  usłyszałam jej głos.
Zeszliśmy na dół, do wozu mojego mężczyzny. Włożyliśmy do bagażnika
prezenty, a sukienkę i garnitur położyliśmy na tylnich siedzeniach. Usiadłam od
strony pasażera i ruszyliśmy do Chicago. W połowie drogi, zjechaliśmy na
pobocze w celu załatwienia potrzeb fizjologicznych. Trzy godziny pózniej
byliśmy już na miejscu. Cała droga zajęłam nam ponad sześć godzin. Lepiej już
było polecieć samolotem. Pokierowałam Josha, jak dojechać do mojego brata i
utknęliśmy w korku.
-To Alan jest twoim średnim bratem tak?  zapytał chłopak.
-Tak jest. Skoro już mowa o moich braciach, to chcę, żebyś coś wiedział. Nie
mówiłam ci tego wcześniej, bo trochę się wstydziłam. Ryan nie jest chory, tylko
jest narkomanem.
Byłam już z Joshem od pewnego czasu i uważałam, że powinien wiedzieć.
Spojrzałam na niego, a on się uśmiechał.
-Nie ma czego się wstydzić. Każdy ma swoje problemy. To dlatego wyjechałaś
z Los Angeles?
-Tak  odpowiedziałam cichutko.
Nie było co się okłamywać. Miałam już dość narkomanii brata, więc
wyjechałam. Tak jak Alan i Justin. Zwietna ze mnie siostra, nie ma co.
Dwadzieścia minut pózniej dojechaliśmy w końcu do domu mojego średniego
brata, który już wyszedł nas powitać. Weszliśmy do jego ślicznego, małego
domku, gdzie Katrin siedziała w kuchni i szykowała nam herbatę i ciasteczka.
Przywitałam się z nią, a przy okazji i poznałam. Przedstawiałam jej i Alanowi
mojego Josha i wręczyliśmy im już prezent ślubny i dla dziecka. W domu już
był Justin oraz mama z Ryanem. Im także przedstawiałam Josha.
Z racji tego, że był sierpień i ładna pogoda, wesele miało odbyć się w ogrodzie
państwa młodych, a mieli dość spory ogród. Chłopaki przenieśli stoły, a ja,
Katrin oraz mama przygotowałyśmy talerze i sztućce, które jutro z samego rana
miałyśmy poukładać na stołach. Jedzenie miała dostarczyć firma cateringowa.
Tak więc, przez trzy godziny polerowałyśmy talerze, szklanki, kieliszki i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •