[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jest w domu, to zupełnie inny człowiek ni\ ten, którego mo\na zobaczyć
na ekranie.
Gospodyni bez wątpienia mówiła prawdę, Sydney jednak miała
wra\enie, \e Yolanda ocenia swego pana z trochę innego punktu
widzenia ni\ ona sama. Faktem było, \e od samego początku Sydney
była zaskoczona zachowaniem Zinna, zupełnie odmiennym od sposobu
bycia Granta Adamsa, którego grał w serialu.
- Mo\e masz rację, Yolando.
- Jeśli chce pani wiedzieć, co myślę - powiedziała Meksykanka - to
uwa\am, \e od czasu gdy pana Garretta opuściła \ona, on trochę obawia
się kobiet, choć tego po nim nie widać.
Sydney wpatrywała się w Yolandę uderzona tą myślą.
- Sądzisz, \e a\ tak bardzo kochał Monikę&
- Ale\ nie, wręcz odwrotnie. On obawia się, \eby coś takiego się
nie powtórzyło. No, ale teraz ju\ muszę iść, a pani pewnie zechce się
przebrać do kolacji, \eby być jeszcze piękniejszą.
Po wyjściu gospodyni Sydney stała dłu\szą chwilę, zastanawiając
się nad tym wszystkim. Dopiero potem zaczęła rozpakowywać walizkę i
układać swoje rzeczy.
Cały dzień był tak upalny i duszny, \e postanowili wziąć kąpiel. A
mo\e do kolacji powinna wło\yć wieczorową sukienkę? I mo\e jakoś
inaczej się uczesać? Lee zawsze powtarzała, \e warkocz jest dobry, kiedy
się gra w tenisa, idzie na pla\ę czy jedzie na piknik, ale przy innych
okazjach Sydney powinna inaczej upinać włosy. Matka mówiła te\, \e
rzadko która kobieta ma tak piękne włosy jak Sydney i dlatego częściej
powinna je pokazywać, a nie tylko ciasno splatać w warkocz. Właściwie
dzisiaj miała dobrą okazję, by zmienić uczesanie. Najpierw jednak poszła
do łazienki, w której stała olbrzymia wanna z urządzeniem do
podwodnego masa\u. Dla Sydney była to nowość, bo w swoim
wynajmowanym mieszkanku miała tylko prysznic, a u matki w domu
była mała wanna. A tu taki luksus!
Po kąpieli owinęła się w olbrzymi ręcznik i przejrzała w
lustrzanych drzwiach szafy. Zastanawiała się nad tym, co Yolanda
mówiła o Garretcie. Czy to mogła być prawda, \e jest zupełnie inny, ni\
jej się wydawało? Czy rzeczywiście tak głęboko zraniła go była \ona, \e
teraz, wbrew pozorom, stał się bardzo ostro\ny wobec kobiet? W
ka\dym razie byłoby to coś wyjątkowego jak na Hollywood.
Dlaczego jednak teraz myślała o tym wszystkim? Nigdy dotąd,
nawet jako podlotek, nie zaprzątała sobie głowy problemami miłości.
Wystarczyło, \e w jej domu matka była niepoprawną romantyczką.
Sydney zawsze bała się, by nie popełnić podobnego błędu jak matka,
więc do chłopców odnosiła się z rezerwą. Nie, to nie była jakaś awersja
do mę\czyzn. Podobnie jak kole\anki, chodziła na randki, kiedy jeszcze
była w college u. Od kiedy jednak zaczęła pracować, nie bardzo miała
okazję spotkać kogoś odpowiedniego. Specyfika jej pracy wykluczała
romantyczne znajomości.
Był jeden wyjątek. Kiedy Sydney pracowała w agencji
detektywistycznej Candy'ego Gonzaleza, zatrudnił ją do pomocy pewien
młody prawnik, Brent Haydon. Wkrótce Haydon zaczął bardziej
interesować się Sydney ni\ sprawą, którą prowadził. Potem jeszcze przez
kilka miesięcy spotykali się, ale, jak większość młodych, robiących
karierę ludzi, Brent podporządkował swoje \ycie obowiązującym modom
i gustom. Ludzie jemu podobni zmieniali dziewczyny wraz z nadejściem
nowego sezonu, tak jakby to był nowy typ sportowych butów czy nart.
Sydney nie spodziewała się po Brencie czegoś nadzwyczajnego, ale nie
chciała te\, by umieszczał ją na skali swych wartości gdzieś między
nowym samochodem BMW a najnowocześniejszym sprzętem
compactowym czy najnowszym modelem faxu. Zerwała tę znajomość i
wtedy te\ pochłonęły ją problemy związane z prowadzeniem własnego
biura. A teraz zaczynała odczuwać dziwną fascynację Zinnem Garrettem.
Zaczesała włosy, skręciła je i upięła na czubku głowy. Spośród
kilku rzeczy, które ze sobą zabrała, wybrała \ółtą letnią suknię z bardzo
głębokim dekoltem z tyłu. Mo\e była nawet trochę za bardzo
prowokująca, ale najmniej się pomięta w walizce.
Kiedy Sydney była ju\ gotowa, czuła się tak, jakby wybierała się
na randkę, a nie na rodzinną kolację. Po wyjściu ze swojego pokoju od
razu dwukrotnie zle skręciła w korytarzach, ale wreszcie odnalazła
gabinet z wieloma skórzanymi fotelami i sofami. Były tam te\ stoliki z
marmurowymi blatami, wokół porozstawiano hebanowe figury,
przypominające rzezby afrykańskie. Dominowały dwa kolory: kremowy i
brzoskwiniowy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •