[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obserwował, jak Rosjanin paraduje po Londynie z orszakiem Kozaków, niby car we własnej
osobie. Cóż go jednak łączyło z Becky Ward?
Nagle przypomniał sobie jezdzców, których minął zeszłej nocy w powozie. Och, te ich
czapy! A teraz zobaczył ich znowu.
Kurkow rzucił im jakiś rozkaz i czterech natychmiast ruszyło w pogoń za Becky. Alec
przypomniał sobie, że spała pod portykiem Draxingera, niedaleko miejsca, gdzie ich
spostrzegł. Czyżby to jej szukali? Jeśli tak, to z jakiego powodu?
- O co tu chodzi? - mruknął pod nosem. - Czy dlatego poszła ze mną, żeby im uciec?
Obawiał się, że zna odpowiedz. Serce mu się ścisnęło. Och, Becky nie musiała
przecież spędzić z nim nocy, żeby jej pomógł. Nie był aż takim nikczemnikiem.
W drzwiach pałacu ukazał się sam książę Westland.
- Na Boga, Kurkow, co się tu dzieje? Alec zamierzał ruszyć w ślad za Becky, gdy
usłyszał słowa Rosjanina:
- Przepraszam, wasza wysokość. Moja kuzynka jest ciężko chora. Kuzynka?
- Jej matka również była osobą niezrównoważoną - kontynuował - jak pan pewnie
pamięta. Rebecca odziedziczyła tę fatalną przypadłość.
Alec nie słuchał reszty wyjaśnień Kurkowa. Niewiele wiedział o Becky, lecz bez
wątpienia była jedną z najbardziej zdrowych na umyśle osób, jakie znał. Nie szalona ani
chora. Po prostu znalazła się w opałach. Podążył w ślad za jej prześladowcami, podczas gdy
oszołomiony Westland prosił Kurkowa, by ten poczekał w rezydencji, póki Kozacy nie wrócą
z uciekinierką.
Becky nie zwolniła biegu, choć ogarnęła ją rozpacz. Rezydencja Westlanda została
dwie przecznice z tyłu. Co ma ze sobą począć? W jaki sposób ten przeklęty Rosjanin zdołał
dotrzeć do Westlanda wcześniej? Ale znała odpowiedz. Michaił przybył tam prosto z
Yorkshire, podczas gdy ona musiała kluczyć, uciekając przed jego ludzmi.
To samo powinna zrobić teraz. Obejrzała się. Czwórka Kozaków rozdzieliła się na
dwie pary, żeby zajść ją z boku. Rozglądała się gorączkowo, lecz wszędzie widziała tylko
rzędy wysokich, schludnych domów i nieco wątłych, młodych drzewek.
Biegła jak szalona, nie dbając o to, że po ostatniej nocy jest nieco obolała. Jeśli Alec
obszedł się z nią delikatnie, to Michaił, który chciał ją ukarać, sprawiłby zapewne, że
zwijałaby się z bólu przez tydzień. Wolała o tym nie myśleć. Jej kuzyn zasługiwał na męki
piekielne.
Z tyłu za sobą usłyszała krzyki Kozaków. Byli niedaleko. Desperacko przyspieszyła
kroku i rzuciła się ku stajniom, skrytym za rzędem domów, które akurat mijała. Wiodło do
nich wprawdzie bardzo ciasne przejście, lecz wewnątrz mogło być wiele miejsc,
odpowiednich na kryjówkę. Wbiegła do otwartej stajni i przycupnęła za pierwszym z brzegu
przepierzeniem. Usłyszała pogwizdywanie stajennego, który zamiatał ziemię na drugim
końcu pomieszczenia, a potem ciężkie kroki Kozaków. Przeszli tuż koło niej, mówiąc coś do
siebie gardłowo. Przeraził ją szelest siana w sąsiednim boksie, ale był to jedynie koń.
A gdyby na niego wskoczyła? Tylko że koniokradom groziła szubienica!
Kozacy nieudolnie usiłowali wypytywać stajennego, lecz ich angielszczyzna była zbyt
słaba.
- Co gadacie? Dziewczyna? %7ładnej nie widziałem - odparł jowialnie. - A wy coście za
jedni? Niemcy, hę? Wiwat stary Buicher!
Podczołgała się do konia. Wysoki kasztanek miał założoną uzdzienicę. Spojrzała w
lewo i zobaczyła dwóch Kozaków, zwróconych do niej plecami. Mogli się jednak odwrócić...
Kasztanek wierzgał i wstrząsał łbem, gdy usiłowała go dosiąść, posługując się
zerwanym z przegrody postronkiem jak lejcami. Szybko zrozumiała, że koń zrzuci ją, nim
zdoła wyjechać na nim za bramę.
- Hej! Co ty tam robisz?!
Nieoczekiwanie w drzwiach stanął stajenny. Rzucił miotłę i podbiegł do niej. Jego
wrzask zaalarmował Kozaków. Becky ścisnęła konia kolanami, kurczowo uczepiona jego
grzywy. Kasztanek zarżał. Poczuła, że się ześlizguje, lecz nie rezygnowała.
- Jazda! - Kolejny raz szturchnęła go gniewnie piętą, ale koń po trzech gwałtownych
susach stanął dęba, usiłując strząsnąć ją z siebie. Niestety, upuściła postronek, usiłując
utrzymać się na jego grzbiecie. Nie mogła okiełznać zwierzęcia, a co gorsza, Kozacy
zablokowali jedyne wyjście. Zciągnęli ją z kasztanka, który pognał przed siebie. Daremnie
usiłowała się im wyrwać.
- Pomóż mi! - krzyknęła do stajennego, walcząc z Kozakiem, który wykręcał jej ręce
do tyłu. - Oni chcą... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •