[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w dowolnej telenoweli. Tracił jednak chyba na tym, że był tak
doskonale świadomy faktu, jaki jest przystojny, i zachowywał się tak,
jakby należało mu się wszystko, na co miał ochotę.
– O, witam panie. Sunny, potrzebuję cię w sali 313B.
Wychodzisz już, Santa?
Otworzyłam usta i zaraz znowu je zamknęłam. Patrzyłam na
niego, mrugając jak sowa, przez całą minutę, aż wtrąciła się Sunny.
– Ma dzisiaj wolny dzień. Ciągle jej powtarzam, że musi
odpocząć od tego miejsca. Mam rację, prawda?
Bennet zaśmiał się, zabrzmiało to miło i szczerze, ale mnie aż
skręciło od środka. Co jest ze mną nie tak? Odchrząknęłam.
– Miałam kilka spraw do załatwienia, a ostatnią z nich właśnie
tutaj. Miło pana zobaczyć, doktorze Bennet.
Świetnie. To brzmiało dość normalnie i było do zaakceptowania.
Bennet znowu się zaśmiał, błyskając doskonale równymi, doskonale
białymi zębami. Wszystko w nim było oślepiająco wręcz doskonałe,
dlaczego więc moje serce nie przyspieszało przy nim gwałtownie, tak
jak wtedy, kiedy swoje zdumiewające oczy kierował na mnie Nash?
– Andrew, mów mi Andrew. Byłbym zachwycony, gdybym mógł
ci zająć twój następny wolny dzień, Santa. Kiedy to będzie?
Miałam ochotę jęknąć i wpełznąć pod jakiś wózek czy kozetkę.
Sunny nie pozwoliła mi wydukać, że zawsze pracuję, a że to ona
właśnie ustalała mój harmonogram, mogła go teraz poinformować z
niezachwianą pewnością:
– Ma wolne w sylwestra, bo pracuje w Boże Narodzenie. Zgadza
się, Santa?
Wiem, że tylko próbowała mi pomóc, ale marzyłam o tym, żeby
ją udusić.
– Owszem, ale jeśli już pan coś zaplanował, możemy to
przełożyć na inną okazję.
Drgnęłam, kiedy wyciągnął rękę i położył mi ją na ramieniu.
Prawie się skrzywiłam, ale udało mi się opanować. Naprawdę nie
chciałam, żeby ten facet mnie dotykał. Co było ze mną nie tak?
– Z przyjemnością umówię się z tobą w sylwestra. Znajomi
moich przyjaciół urządzają przyjęcie i bardzo chciałbym, żebyś tam ze
mną poszła.
Czułam, że za chwilę dostanę embolizmu. Nie byłam pewna, czy
zdołam przetrwać wieczór z Nashem i jego przyjaciółmi, a iść z
lekarzem na eleganckie przyjęcie… czekało mnie załamanie nerwowe.
Chciałam odmówić, powiedzieć, że nie jestem zainteresowana, ale
Sunny patrzyła na mnie z nieukrywaną radością. Przeczesałam włosy
palcami i niechętnie kiwnęłam głową.
– Oczywiście, doktorze… to znaczy Andrew. Będzie mi bardzo
miło.
Jeśli „miło” oznacza ból i udrękę.
Uśmiechnął się szerzej, nachylił i pocałował mnie w policzek.
Tym razem nie zapanowałam nad sobą i cofnęłam się gwałtownie. Jeśli
to zauważył, nic nie powiedział, tylko podał mi swoją wizytówkę,
dokładnie jak wcześniej Nash, i powiedział, żebym do niego
zadzwoniła. Kiedy się oddalał, nie miałam najmniejszej ochoty
odprowadzać go wzrokiem i czułam nieprzyjemny posmak w ustach.
Jęknęłam, kiedy Sunny runęła na mnie bokiem, znowu obejmując mnie
jednym ramieniem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]