[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie była w romantycznym nastroju.
- Myślenie o dzieciach to rzecz naturalna - mruknął oględnie. - Jestem
lekarzem i niedawno przyjąłem śliczne blizniaki. Próżność nie ma z tym nic
wspólnego.
- Oczywiście. - Przesunęła palcami po swoim potarganym warkoczu i
zerknęła w lustro. Wyglądała jak niechlujna, lecz seksowna jędza.
Noah poczuł, jak mimo zmęczenia dopada go podniecenie. Miał ochotę
zaproponować Starr, żeby wślizgnęła się obok niego pod koc. Najchętniej
spędziłby w tym łóżku pół roku, kochając się z nią... może nawet poczęliby
dziecko. Lecz i bez kryształowej kuli wiedział, że w tej chwili najmniejsza
wzmianka o seksie byłaby samobójstwem. Kobiety potrafią wykręcić kota
ogonem i dać się we znaki.
- Muszę zajrzeć do Becky. - Starr sztywno wymaszerowała z pokoju,
najwyrazniej wciąż rozgniewana.
Noah westchnął ciężko. Starr nie zaliczała się do kobiet, które obraziłyby
się, gdy mężczyzna uśnie. Na pewno zrozumiała, że to skutek zmęczenia. Ale
była w oczywisty sposób sfrustrowana i to czymś o wiele poważniejszym niż
niewinne żarty.
Choć, oczywiście, mógł się co do tego mylić.
Przejechał dłonią po twarzy i skrzywił się, wyczuwając pod palcami
szorstki zarost. Jak bardzo podrapał jedwabistą skórę Starr, gdy ją całował?
Następnym razem najpierw musi się ogolić.
O ile będzie następny raz.
Na myśl o aktualnej sytuacji poczuł skurcz w żołądku. Nadal nie ustalił ze
Starr nic konkretnego i nie powinien się łudzić, że sytuacja sama się wyjaśni.
- 118 -
S
R
Wstał i poczłapał do sypialni bratanicy, skąd dochodziły odgłosy
rozmowy. Starr może i była na niego wściekła, lecz nie okazywała tego przy
dziecku. Właśnie mówiła coś do Becky - ciepło i serdecznie.
Zatrzymał się w drzwiach, urzeczony domową scenką. Starr słała łóżko,
tak sprawnie, jakby robiła to setki razy. A przecież nie cierpiała domowej
krzątaniny. Dla Noah nie miało to znaczenia. Starr mogłaby nigdy nie zmywać
ani nie włączać odkurzacza, byle tylko została w Oregonie.
I zaczynał mieć nadzieję, że tak się stanie. Starr lubiła przebywać w jego
domu, kochała Becky, a teraz chyba zastanawiała się, czy nie pora urodzić
dziecko. Na myśl o Starr oczekującej jego dziecka, Noah poczuł przyjemne
ciepło w sercu.
- Wujek Noah! - radośnie zawołała Becky.
- Dzień dobry, kochanie.
Starr przelotnie zerknęła na niego, wyciągając z szuflady jakieś ciuszki.
- Pora się ubrać - powiedziała do Becky.
Noah wstrzymał oddech. Zawsze ubierał małą przed przyjściem Starr,
więc nie miała pojęcia o pokazach mody, które odbywały się tutaj każdego
ranka.
- To czy to? - Starr trzymała w rękach różową sukienkę i sztruksowe
ogrodniczki z aplikacją w kształcie kolorowych baloników.
Po chwili namysłu Becky wskazała ogrodniczki. Starr przebrała małą, a
Noah otworzył usta w niemym podziwie.
A więc tak to się robi! Prosto i skutecznie. Dać wybór, lecz ograniczyć
możliwości. Podziw Noah jeszcze wzrósł, gdy Starr zaprowadziła dziewczynkę
do łazienki i umyła jej buzię. Następnie rozczesała włosy Becky, wygładziła je
zwilżonymi w wodzie dłońmi i zaplotła zgrabne warkoczyki. Kolejna rewelacja.
- Coś nie tak? - spytała Starr, a Noah spojrzał na nią zaskoczony. Miała
taką zaciętą minę.
- Nieważne - mruknął.
- 119 -
S
R
Reszta poranka upłynęła w podobnym nastroju. Noah zaproponował, że
popilnuje Becky, aby Starr mogła skoczyć do siebie i przebrać się, lecz ona
zmroziła go wzrokiem i parsknęła, że sama zajmie się dzieckiem, a on niech jej
da święty spokój. Z jakiegoś powodu nadal była wściekła. Noah w końcu
pojechał do poradni, co było klasyczną ucieczką i przyznaniem się do porażki.
Kobiety, któż je zrozumie?
Po wyjściu Noah Starr powlokła się na taras i wlepiła wzrok w odległy
horyzont. Dlaczego, na miłość boską, musiała uwikłać się w bliższą znajomość z
Noah Bradleyem?
Ale życie w Astorii nie jest takie złe.
Oparła łokcie o poręcz, usiłując zignorować podszepty serca. %7łycie w
Astorii rzeczywiście było dużo przyjemniejsze, niż do niedawna sądziła.
- Czemu Noah tak wspaniale całuje? - spytała mewę, drepczącą po
poręczy. - Czemu wujek Becky jest taki pociągający? Wujkowie nie powinni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]