[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zdumiony nieznaną siłą, która go ogarnęła i odebrała rozsądek.
Również Marie - Louise odsunęła od siebie wszelkie uprzedzenia, czule dotykając ustami
jego policzka.
Andrej odchylił głowę. Poczuła na swojej szyi jego ciepłe, wilgotne wargi...
- Nie! - krzyknęła nagle i wyrwała się.
Spojrzał na nią wystraszony. Jego oczy, wyrażające smutek i ból, teraz wydawały się
zupełnie czarne.
- Marie - Louise! Co się stało? Nie chciałem ci zrobić nic złego.
64
Zrozumiała, jak musiał odebrać jej reakcję, i gorzko pożałowała swego zachowania. Ale
nie mogła się powstrzymać. Zareagowała spontanicznie, czując na szyi jego usta.
Pragnęła szybko zatuszować swoją gafę.
- Nie chciałam, by całował mnie ktoś, kto myśli o innej kobiecie - powiedziała chłodnym
tonem, choć czuła, że drży jej glos. - Czekałam tylko, kiedy nazwiesz mnie Svetla!
- Czy jedynie dlatego? - spytał cicho.
- Tak. Czy to nie wystarczy?
- Chciałem jedynie dotykać ustami twojej skóry. Nic więcej. Bardzo mi się podobasz.
Spojrzała na niego ze smutkiem w oczach.
- Najdroższy Andreju, jakże ty jesteś niedoświadczony! Czy naprawdę myślisz, że
zdołalibyśmy na tym poprzestać? Ja w każdym razie nie. A jak mógłbyś pózniej spojrzeć
Svetli w oczy?
Przez sekundę wydawało się, że nie wie, kim jest Svetla. Słowa Marie - Louise, że nie
byłaby zdolna poprzestać na pocałunku, wstrząsnęły nim do głębi. Był zszokowany.
Nieważne, pomyślała Marie - Louise. Zdołałam naprawić błąd, a o to przecież chodziło.
Po chwili Andrej się zreflektował.
- Rzeczywiście, masz rację. Całując cię, oszukiwał bym Svetle, a ona na to nie zasłużyła.
Ta przeklęta chodząca świętość, Marie - Louise miała jej dość. Niedługo się przekona,
czy ten anioł jest z krwi i kości. Jutro pojedzie do Chateau Germaine. A Andrej niech
sobie mówi, co chce.
Na pozór beztrosko, lecz czując dławienie w gardle, rzekła:
- Kiedy zobaczyłam cię po raz pierwszy, sądziłam, że jesteś uosobieniem męskiej siły,
spokoju i pewności siebie. Jednak kogoś tak skomplikowanego jak ty jeszcze nie
spotkałam. Odsłaniasz bowiem nowe, zaskakujące strony charakteru z każdym dniem,
nie, z każdą min u tą! Właściwie już nie wiem, kim jesteś i co naprawcie czujesz. Ale nie
przejmuj się tym, kupiłam trochę jedzenia i zrobię dla nas coś specjalnego. Czy mogę się
już tym zająć?
Rozładowała nieco sytuację.
- Tak, jeżeli chcesz. Zaraz będę gotowy.
65
W następnej godzinie rozmawiali jak gdyby nigdy nic, opowiadali epizody z własnej
przeszłości, dowcipkowali i śmiali się serdecznie. Starali się unikać drażliwych tematów.
W kuchni było czysto i biało. Andrej zmył z siebie ślady wapna. Potem zasiedli do stołu i
z apetytem kosztowali specjału Marie - Louise.
Andrejowi bardzo smakowało i nie mógł się nachwalić Marie - Louise jako kucharki. Jej
natomiast brakowało smaku czosnku. Nie odważyła się jednak o tym głośno powiedzieć.
Dzień był przepiękny. Pracowali przy odnawianiu domu, w środku i na zewnątrz.
Odsuwali od siebie wszystkie ponure myśli. Chateau Germaine nie istniało, nie było też
żadnych kaset, wampirów czy jakiejś Svetli. Ten dzień należał do nich, tylko do nich.
Nigdy przedtem nie widziała Andrej a tak szczęśliwego i chociaż wyraznie dostrzegła, że
czasem przygląda się jej w zamyśleniu, ani słowem nie wspomniał o tym, co wcześniej
między nimi zaszło.
Kiedy jednak nastał wieczór, zaczęli się poważnie zastanawiać nad czekającymi ich
problemami. Dręczącą sprawę noclegu udało się jakoś rozwiązać. Andrej urządził sobie
wygodne posłanie w kuchni na podłodze, Marie - Louise miała więc sypialnię tylko dla
siebie. Jednak najbliższa przyszłość nie dawała im spokoju.
- Malou, obawiam się spotkania w Chateau Germaine - wyznał przy kolacji. - To już za
trzy dni, co robić?
- Nie wiem. Musisz tu do tego czasu poczekać. W jaki sposób właściwie umarł Jan?
- Nie mam pojęcia. Zdążyli go już pochować, zanim przyjechałem. Powiedzieli, że to
zawał. Taki młody chłopak!
Podała mu rękę.
- To dla ciebie chyba bardzo bolesne, straciłeś jedynego brata.
Wzruszył ramionami.
- Prawie się nie znaliśmy. Nie lubił mnie. Przypuszczam, że był zazdrosny z powodu
swojej matki. Traktował mnie jak intruza, miał żal do ojca, że ożenił się po raz drugi.
Uwielbiał upokarzać mnie wobec innych.
Spojrzenie Andreja, który powędrował myślą ku dawnym, ciężkim chwilom, stało się
nieobecne.
- A inni?
66
- Cały czas znajdowałem się na uboczu. Karel i Stefan są rodzonymi braćmi. Karel
zwykle wpadał na różne pomysły, a Stefan natychmiast się do niego przyłączał. Wszyscy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •