[ Pobierz całość w formacie PDF ]

podopiecznych, niemal się do niego przytuliła. No i nie zaprotestowała, gdy na oczach
dziewcząt pocałował ją na pożegnanie. Mimo że w grupie rozweselonych dziewczyn była
również jej siostra, która rzuciła mu porozumiewawcze spojrzenie.
Słuchając komunikatów pilotującego śmigłowiec Reese a, Zach nie spuszczał z Jenny
oczu. W pewnej chwili ich spojrzenia się spotkały. Uśmiechnął się do niej, a ona do niego. Jej
usta aż prosiły się o pocałunek.
 Spodziewany czas lotu: piętnaście minut  zakomunikował Reese.
Jenna zajęła się wypełnianiem formularza. Zach z trudem oderwał od niej oczy i zaczął
rozglądać się po niebie. Kiedy helikopter zniżył lot, szykując się do lądowania, jego oczom
ukazał się widok szerokiej polnej drogi i leżącego na jej poboczu przewróconego na dach
samochodu, wokół którego uwijała się grupa ratowników.
Reese posadził helikopter na środku drogi, a Jenna natychmiast wyskoczyła na ziemię,
pobiegła do tylnych drzwi i z pomocą Zacha wyciągnęła nosze. Po chwili biegli już na
miejsce wypadku, zdejmując po drodze kaski. W odległości niespełna dziesięciu metrów od
wywróconego samochodu leżała na ziemi nieruchoma postać, nad którą stało dwóch
ratowników. Druga grupa krzątała się przy wraku, usiłując wydobyć uwiezionego w środku
kierowcę. Z boku stał inny, chyba nieuszkodzony samochód, w którym siedziało dwóch
całych i zdrowych, ale mocno wystraszonych nastolatków.
Zach zbliżył się do wyrzuconej na drogę ofiary i natychmiast zdał sobie sprawę, iż jest nią
dziewczyna w wieku Rae. Z pewnym niepokojem zerknął na Jennę.
 Nic tu po was  oświadczył jeden z ratowników.  Zginęła na miejscu.
Z gardła Jenny wydobył się nieokreślony okrzyk protestu.
 Nie próbowaliście jej reanimować?  zdziwił się Zach. Wiedział z doświadczenia, że u
młodych ludzi resuscytacja często daje pozytywny rezultat, nawet jeśli przez dłuższy czas nie
dawali znaku życia.
Ratownicy popatrzyli po sobie.
 Nie  odparł jeden z nich.  Leżała twarzą do ziemi, z mocno wykręconą głową. Na
pewno ma złamany kręgosłup. Według naszych obliczeń mózg był pozbawiony dopływu krwi
przez kwadrans albo dłużej. Nie zorientowaliśmy się od razu, że w samochodzie były dwie
osoby. Dziewczynę znalezliśmy dopiero po paru minutach...
Zach ze zrozumieniem skinął głową. Ratownicy nie popełnili błędu. Nie można ich winić
o to, że nie od razu znalezli drugą ofiarę wypadku. Jenna chciała coś powiedzieć, lecz w tej
samej chwili od strony przewróconego samochodu rozległo się wołanie:
 Doktorze, proszę szybko tutaj!
Pobiegli z noszami na miejsce wypadku. Ratownicy już wcześniej wybili tylną szybę i
jeden z nich wczołgał się do środka.
 Sam nie dam rady podłączyć go do aparatury, za mało miejsca.  Mężczyzna spojrzał
na Jennę przepraszającym wzrokiem.  Pani jest najmniejsza, proszę mi pomóc.
 Jasne, już się robi.  Jenna bez chwili wahania wczołgała się do samochodu przez
rozbite okno.
Czekanie z boku, aż Jenna udzieli ofierze pierwszej pomocy, było dla Zacha trudniejsze,
niż mógł przypuszczać. Wolałby sam być przy pacjencie. Minuty ciągnęły się w
nieskończoność. Na koniec ratownik zaczął wyczołgiwać się przez okno, trzymając w rękach
jeden koniec długiej płyty, a po chwili wyłoniła się Jenna, podtrzymująca ją z drugiego końca.
 Trzeba go podłączyć do respiratora  powiedziała, z trudem łapiąc oddech, kiedy
przenosili chłopca na nosze. W czasie gdy wykonywała dalsze czynności i podłączała
kroplówkę, Zach dał znak pilotowi, by przyszykował się do odlotu.  Twardy brzuch,
zapewne wskutek wewnętrznego krwotoku. Ciśnienie krwi niskie, ale na razie nie spada.
 Trzeba się spieszyć  rzucił Zach. Chirurg musi jak najszybciej otworzyć brzuch.  Czy
był przypięty pasem?
 Tak  wtrącił ratownik.  Musiałem go odciąć.
Jenna rzuciła znaczące spojrzenie w kierunku leżącej za poboczu nastolatki, jakby chciała
powiedzieć, że też miałaby szanse przeżycia, gdyby zapięła pas.
 Krwawienie jest pewnie spowodowane uszkodzeniem wątroby albo śledziony  dodał
Zach.  Dlatego powinien znalezć się jak najszybciej w szpitalu.
 Czy mam mu podać krew?  spytała Jenna, prowadząc nosze po wyboistej drodze w
kierunku śmigłowca.
 Tak jest. Jak tylko wystartujemy.
Kiedy wsunęli nosze tylnymi drzwiami do helikoptera, Zach pochylił się nad chłopcem,
chcąc sprawdzić, czy nie doznał śródczaszkowych obrażeń. Okazało się, iż oczy anonimowej
ofiary  anonimowej, bo nie znaleziono przy chłopcu żadnego dokumentu  reagują na
światło, a ponadto chłopiec nie stracił władzy w kończynach. Zach odetchnął z ulgą.
Podczas lotu stan pacjenta nie uległ zasadniczej zmianie. W każdym razie dzięki
podawaniu płynu i krwi udało się zapobiec dalszemu spadkowi ciśnienia.
 Lądujemy za pięć minut  oznajmił pilot. Reese doleciał do Trinity w rekordowym
tempie.
Zach już wcześniej porozumiał się z bazą, toteż zespół lekarski wiedział, czego się
spodziewać.
 Zawiezmy go bezpośrednio na blok operacyjny. Analizy można zrobić na miejscu 
zaproponował chirurg.
Zach zgodził się z nim. Gdy tylko dotarli na blok, Jenna szybko przygotowała próbki do
analizy i wypełniła odpowiednie papiery, aby laboranci mogli niezwłocznie przystąpić do
pracy. Teoretycznie ich obowiązki na tym się kończyły, lecz Zachowi trudno było odejść.
Konieczność porzucenia chorego i przekazania go w cudze ręce była dla niego najcięższym
momentem pracy.
Jenna podeszła i przez chwilę stała w milczeniu obok niego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •