[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaśmiewałam. - W każdym razie nie aż tak bardzo śmieszne. Wszyscy są na mnie wkurzeni,
Luke. Jeszcze nigdy tak wiele osób naraz nie wściekało się na mnie.
- Ha! - zawołał Luke. - Zwietnie. To znaczy, że to działa.
- Co działa?
- Och, nie pamiętasz? - spytał. - Nie możesz wprowadzić zmian, Jen, nie działając
nikomu na nerwy.
- No cóż, mojego odejścia z chóru raczej nie nazwałabym dokonywaniem przemian. -
wymamrotałam ponurym tonem.
- Ale tak jest - stwierdził Luke. - Może nie tak samo jak z tym, co zrobiłaś dla Cary,
ale...
- Czekaj - przerwałam. - A skąd ty wiesz, co się stało z Carą?
- Mówiłem ci. Mam swoje zródła. - Znów się zaśmiał.
Zastanawiałam się, z kim, na litość boską, mógł rozmawiać Luke. Po ujawnieniu się w
Clayton poleciał z powrotem do swojego domu w Hollywood Hills, gdzie schronił się,
według reporterów, nadal odmawiając rozmów z prasą na temat porzucenia przez Angelique i
jego następnej, szalonej decyzji o tym, żeby w tajemnicy uczęszczać do szkoły średniej w
prowincjonalnym miasteczku. Wszyscy, jak się zdawało, chcieli wiedzieć, co się dzieje z
Lukiem Strikerem, i skąd to jego cudaczne zachowanie.
Ale naprawdę, wcale nie miałam wrażenia, żeby jego potrzeba samotności - albo
ochota na zapisanie się do szkoły średniej - były takie cudaczne. Przecież nie wdrapywał się
na drzewa i nie twierdził, że jest Piotrusiem Panem, jak niektóre inne gwiazdy.
- Posłuchaj, Jen - dodał tym miękkim, głębokim głosem, który pozwolił mu tak
przekonująco wcielić się w postać Lancelota. Można było bez problemu zrozumieć, dlaczego
Ginewra poleciała na niego, a nie na tego gościa, który grał Króla Artura. - Chciałem tylko się
odezwać i powiedzieć, że jestem z ciebie dumny. Radzisz sobie świetnie. Jak stoją sprawy na
froncie Betty Ann?
Betty Ann! O rany, zupełnie zapomniałam o Betty Ann. - Ja, hm, pracuję nad tym -
skłamałam.
- Super - powiedział Luke. - No to do zobaczenia w sobotę, dobra? I, Jen?
- Tak?
- Wiedziałem, że ci się uda.
Podziękowałam mu i odłożyłam słuchawkę. Ale wcale nie podzielałam jego
entuzjazmu. Bo niby co ja takiego zrobiłam? Pokłóciłam się ze swoją najlepszą przyjaciółką.
Rzuciłam chór rewiowy tuż przed najważniejszym występem - prawdziwy członek zespołu
oto ja. Będę musiała się jutro zerwać z próby na czwartej lekcji, co oznacza, że pewnie
zostanę przyłapana i w konsekwencji zawieszona w prawach ucznia.
A teraz jeszcze mam się postawić najpopularniejszemu facetowi w szkole, żeby
zwrócić mojej ulubionej nauczycielce jej szmacianą lalkę.
Och, tak. Wszystko układało się śpiewająco.
SPYTAJ ANNIE
Pytaj Annie nawet o najbardziej skomplikowane sprawy dotyczące relacji
międzyludzkich. No dalej, śmiało! Każdy list do Annie może zostać opublikowany w
 Gazecie Liceum Clayton . Gwarantujemy poufność nazwisk i adresów e - mailowych.
Droga Annie,
jest taki jeden facet, którego lubię o wiele bardziej niż tylko jako przyjaciela, ale on
chyba uważa się wyłącznie za mojego kumpla. Radzi się mnie co do różnych dziewczyn i
spotykał się ze wszystkimi moimi przyjaciółkami, ale nie ze mną. Ja już tak nie mogę) Czy
powinnam zrobić pierwszy krok i powiedzieć mu, że go lubię? A jeśli wtedy zrobi się między
nami jeszcze dziwniej i on nawet nie zechce się już ze mną przyjaznić? Pomocy!
Cicha Wielbicielka
Droga Cicha Wielbicielko,
mam dla Ciebie wiadomość: wy już nie jesteście przyjaciółmi. Nie możesz być
przyjaciółką kogoś, w kim się jednocześnie kochasz. Masz wybór: albo uznasz, że jako para
nie macie szans, albo zapytaj go prosto z mostu, czemu się umawia ze wszystkimi poza Tobą.
Albo wymamrocze coś niezrozumiałego {a w takim przypadku zyskujesz pewność, że nie jest
Tobą zainteresowany), albo powie:  Nie miałem pojęcia, że chciałabyś! , i Cię gdzieś
zaprosi. Tak czy inaczej, będziesz wiedziała, na czym stoisz.
Annie
14
Operacja  Powrót Betty Ann weszła w fazę realizacji następnego dnia rano. I to w
ostatniej chwili, bo Kurt i jego kolesie zdążyli przesłać pani Mulvaney kolejny list z żądaniem
okupu. Ten był jeszcze bardziej beznadziejny niż poprzedni. Jeśli nie da pani każdemu piątki
na semestr, głowa Betty Ann wyląduje w śmietniku.
Pani Mulvaney autentycznie zbladła, kiedy głośno przeczytała nam tę notkę - znalazła
ją na swoim biurku, tam gdzie zwykle siedziała Betty Ann. Palce trzymające papier drżały.
Potem nie powiedziała już nic więcej na ten temat - tylko zmięła i wyrzuciła kartkę.
Kurt posunął się za daleko. Porwanie Betty Ann zmieniło się z tego mało zabawnego
dowcipu w akt pospolitego okrucieństwa.
I ja nie zamierzałam pozwalać na to ani sekundy dłużej.
Wprowadziłam swój plan w życie na czwartej lekcji, kiedy powinnam uczestniczyć w
zajęciach chóru. Po dzwonku, zamiast pójść do klasy, poszłam prosto do pani Templeton,
asystentki pani Kellog.
- Witaj, Jenny - spytała wyraznie zdziwiona pani Templeton. - Jesteś teraz umówiona
z panią Kellog?
- Nie - odparłam. - W zasadzie to z panią muszę porozmawiać.
Pani Templeton zrobiła mile zaskoczoną minę.
- Ze mną? A w czym ja miałabym ci pomóc, Jenny...
- No... trochę się wstydzę. - Zniżyłam głos, jakby się obawiając, że ktoś mnie
podsłucha. - Mam nadzieję, że będziemy mogły zachować to między sobą. Umie pani
dochować sekretu, prawda?
Pani Templeton - która uwielbia plotki bardziej niż jakakolwiek inna znana mi osoba i
pewnie nigdy w życiu nie utrzymała żadnego sekretu, to dlatego pani Kellog poprosiła mnie,
żebym jej nie zdradziła, że jestem Annie - pochyliła się z błyskiem w oku.
- Oczywiście - szepnęła. Więc jej powiedziałam.
Och, jasne, że nie prawdę... To znaczy, że. zrywam się właśnie z chóru, bo odeszłam
od Bardów i nie mam zamiaru wracać. Albo, że jestem Annie. Albo, że mam paskudne
przeczucie, że podoba mi się Scott Bennett.
Powiedziałam jej, że na skutek stresu związanego z perspektywą randki z Lukiem
Strikerem w czasie Wiosennego Szaleństwa i tego, że wszędzie się za mną snują reporterzy,
zapomniałam, jaki jest szyfr zamka do mojej szafki.
Po prostu na śmierć zapomniałam.
- To wszystko? - Pani Templeton była chyba rozczarowana. - Och, możemy się tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •