[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Powinnam przygotować dokumenty. W tym tygodniu masz kilka bardzo ważnych
spotkań i wszystko musi być dopięte na ostatni guzik - obwieściła formalnym tonem
Maddie, co chwilę zerkając na Nicole.
- Więc czego potrzebujesz?
- Ja? Spytaj raczej, czego ty potrzebujesz. Przywiozłam ten kontrakt. Trzeba go
wypełnić i odesłać do jutra. - Maddie położyła przed Rafe'em teczkę z dokumentami.
- Czy mój prawnik to widział?
- Oczywiście.
- Dobrze, przejrzę to wieczorem i przywiozę jutro do biura.
Maddie wyglądała na rozczarowaną.
- Doskonale wiesz, że zanim cokolwiek podpiszę, muszę to przeczytać - przypo-
mniał Rafe.
- Tak, masz rację. - Maddie przełknęła ślinę i wyciągnęła z torebki podłużną ko-
pertę. - Nie otwierałam tego listu. Na kopercie napisano, że to korespondencja prywatna.
List przyszedł z Włoch.
- Emilia Medici - przeczytał Rafe.
- To jakaś twoja krewna? - spytała Nicole.
- Nigdy jej nie poznałem, ale pisała już do mnie dwa razy. Zastanawiam się... -
Dzwięk telefonu Rafe'a przeszkodził mu w rozważaniach. - Rozmowa zagraniczna... Po-
winienem odebrać. Przepraszam, za chwilę wrócę - powiedział i wyszedł z pokoju.
Maddie podniosła swój kieliszek i obdarzyła Nicole nieprzychylnym spojrzeniem.
R
L
T
- Powodzi ci się, prawda? Mieszkasz sobie wygodnie z Rafe'em u boku. Nie zapo-
minasz, że jeszcze niedawno szalał za twoją siostrą?
- Jestem tu tylko dla Joela. Nie interesuje mnie nic więcej - odparła ostro Nicole.
- Och, mam nadzieję, że cię nie uraziłam? - Maddie obłudnie uniosła dłoń do ust. -
Wiem, jak Rafe działa na kobiety. Chcę cię tylko ostrzec przed zbytnim zaangażowa-
niem. Niektóre kobiety łatwo ulegają pewnym... złudzeniom i zle interpretują podobne
zachowania.
Nicole miała pełną świadomość zazdrości Maddie, ale nie potrafiła tak po prostu
zignorować tej kobiety.
- Jak mogłabym zle zinterpretować jego zachowanie?
- Och, nie, chyba się nie rozumiemy. To oczywiste, że w pewnym sensie jesteś dla
Rafe'a ważną osobą. Jesteś opiekunką Joela. Mam nadzieję, że nie utożsamia ciebie z
Tabithą. Może nawet za nią tęskni i szuka takiej samej? Nigdy by się do tego nie przy-
znał. Jest zbyt dumny.
Nicole zacisnęła usta. Fałszywe słowa Maddie trafiły na bardzo podatny grunt.
Nicole z każdym dniem coraz bardziej przywiązywała się do Rafe'a. Nic nie wiedziała o
jego pobudkach. W końcu sam powiedział, że nie wierzy w miłość.
- Już jestem - zawołał pogodnie Rafe, zamaszyście otwierając drzwi. - Dziękuję, że
przywiozłaś mi ten kontrakt. Nie będę cię dłużej zatrzymywał.
- Bardzo proszę. - Maddie uśmiechnęła się tak szeroko, jakby ktoś jej właśnie
ofiarował gwiazdkę z nieba. - Praca jest zawsze moim priorytetem. Nie ma nic ważniej-
szego.
- Jeszcze raz dziękuję. Odprowadzę cię do drzwi.
- Dzięki. Dobranoc, Nicole. - Maddie rzuciła ostatnie triumfujące spojrzenie i wy-
maszerowała z pokoju z Rafe'em pod rękę.
Dobry nastrój Nicole prysł jak bańka mydlana. Rafe pojawił się dosłownie po kilku
sekundach. Nicole zagryzła zęby, nie chcąc powiedzieć nic złego o Maddie.
- Przepraszam cię za to najście. Jutro porozmawiam z Maddie - powiedział spokoj-
nie Rafe, uznając temat za zakończony.
Nicole skinęła głową. Nie miała najmniejszej ochoty na dalszą rozmowę.
R
L
T
- Nie jesz już? - Rafe zainteresował się zawartością jej talerza.
- Nie, nie jestem już głodna.
- Ja też nie. Może przesiądziemy się na kanapę? Zastanawiam się, co tym razem
ma do powiedzenia ciotka Emilia. Siostra mojego ojca - uściślił. - Nigdy nie wyszła za
mąż. Narzeczony rzucił ją, gdy rodzina zbankrutowała.
- To przykre. - Nicole ciekawiło, co jest w tym liście.
Usiedli obok siebie.
- Chcesz coś do picia? - Nicole potrząsnęła głową, więc otworzył kopertę. - O mój
Boże.
Nicole nigdy nie widziała tak poruszonego Rafe'a. Jedną dłonią zakrył usta i przez
dłuższą chwilę szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w trzy zdjęcia, które wyjął z
koperty.
Podał fotografie Nicole.
- Trzymają dziecko... To twoi rodzice?
- Tak, to ja i moi rodzice. Na następnym zdjęciu są moi bracia, a na kolejnym ja z
ojcem.
- Byłeś rozkosznym dzieckiem. - Nicole uśmiechnęła się uroczo.
Rafe rozłożył list i zaczął czytać:
- Kochany Raphaelu, piszę do ciebie, ponieważ wiem, że nikt nie jest nieśmiertel-
ny. Chciałabym, żebyś to właśnie ty był posiadaczem tych zdjęć. Twój ojciec przysłał mi
je, gdy byłeś jeszcze małym chłopcem. Bardzo was wszystkich kochał: ciebie, Damiena,
Michaela i Leonarda. %7łałuję, że wszyscy wyjechaliście tak daleko. Damien mieszka w
Las Vegas, ty w Miami, Michael w Atlancie, a Leonardo w Pensylwanii. %7łałuję, że nie
mogłam wam pomóc po śmierci ojca, ale wszyscy doskonale sobie radzicie. Przyjmij
moje najszczersze gratulacje w związku z twoim synem Joelem. Wiem, że zarówno on,
jak i jego matka będą dla ciebie zródłem szczęścia. Pozdrawiam, Emilia. - Rafe zawiesił
głos i tępo wpatrywał się w list. - O czym ona opowiada? Skąd wie o Joelu? A Leo? Leo
zmarł w tym samym wypadku, co ojciec. To chyba skutki starości.
- A wszystko inne się zgadza?
R
L
T
- Tak... Leonardo w Pensylwanii. Hm... To jedyne zdjęcia naszej rodziny. Wiele
bym dał, żeby mieć jeszcze kilka.
Sposób, w jaki Rafe patrzył na fotografię, poruszył serce Nicole. Wiedziała, dla-
czego tak walczył o Joela. Rafe desperacko chciał mieć rodzinę.
- Powinieneś zrobić odbitki. Zdjęcia łatwo się gubią lub niszczą.
- Tak, myślałem, żeby je również zeskanować. Będę je miał na dysku swojego
komputera. Nawet nie wiesz, ile nocy spędziłem, marząc o chociaż jednym zdjęciu ro-
dziców. Moi przybrani rodzice udawali, że nie miałem przeszłości. Chcieli, żebym za-
pomniał o braciach i prawdziwych rodzicach. Czasami myślałem, że tamto życie było
tylko snem. Nie miałem żadnego dowodu. Teraz mam te zdjęcia.
Oczy Nicole zaszły łzami.
- Powinnam ci coś dać. Zaraz wracam.
Od razu poszła do swojego pokoju. Włączyła swojego laptopa i szybko podłączyła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • absolwenci.keep.pl
  •